Od piątku leżę w łóżku. Leżymy. Ja i Iga. Ona kuruje się z wirusa, który się do niej przyplątał, ja koję nadwyrężony kręgosłup, w międzyczasie walcząc z dobijającą się migreną.
Takie lenistwo, jakiego dawno nie miałyśmy. Przyjemnie tak nic nie musieć. Słuchamy muzyki, sączymy smoothie, chipsy zgryzamy czekoladą i popijamy rosołem. Taki klimat 😀
******************
Co chwilę zerkam na stolik obok. Biorę głębszy oddech, wdycham słodki zapach kwiatów. Obrazy same się przywołują, miłe wspomnienia łechcą policzki, rozciągając je w uśmiechu. Odtwarzam jak dobrą płytę ten spontaniczny gest, tak ważny, kiedy trzeba odnaleźć choćby małą iskierkę w sytuacji, która wydaje się być beznadziejna.
A jednak… udało się znaleźć drogę. Złapać oddech, względną stabilizację. Nie sądziłam, że to się uda. Nadal podchodzę do tego co się dzieje z dystansem, ale nie obojętnie. Cieszy każdy najmniejszy krok, który stawiamy wspólnie. Łatwo przekreślić lata spędzone razem, trudniej zawalczyć o kolejne, choć warto. My próbujemy. Tak wiele już razem przeszliśmy, że mam coraz większą pewność, że i tym razem się uda.
******************
Jedną nogą jestem już na urlopie. Budapeszt czeka! Babski city break – kolejny w tym roku! Po ostatnich przygodach w Bukareszcie już chyba nic nas nie zaskoczy 😀 Spontan w naszym wykonaniu nabiera nowego znaczenia 😀
Rozpiera mnie potrzeba podróżowania, odkrywania nowych miejsc, włóczęgi po górach. Marzy mi się domek w dolinie z widokiem na ośnieżone szczyty. A marzenia są przecież po to, żeby je spełniać! Dojrzewam do większych zmian w moim życiu. Niewykluczone, że za jakiś czas porzucę wielkomiejskie życie na rzecz czegoś zupełnie innego niż doświadczałam do tej pory….
Plan powoli nabiera realnych kształtów… 🙂
****************
Uściski w pasie dla tych, co tu jeszcze czasem zaglądają :*
Zaglądają i myślą ❤ to dobrze, że udało się znów powrócić na wspólną ścieżkę. Tak, jak napisałaś łatwo jest przekreślić… cudownie, że walczycie i wierzycie w zwycięstwo.
Domek w widokiem na góry- marzenie !!!
Udanego wyjazdu ( Budapesz zrobił na mnie bardzo duże wrażenie, a Węgrzy cudowni, choć ani w ząb nie można ich zrozumieć).
Aaa i zdrówka dla Was ❤
No właśnie z ostatniego pobytu na Węgrzech pamiętam głównie to, że ni w ząb nie dało się z nimi dogadać. Nawet etykiety czytane w sklepie nic mi nie mówiły. Kupowałam rzeczy w ciemno 😀
Cudowne widoki i świetna wizyta w winnicy . Rodzinny biznes , wina super ( jeszcze jedno mam!). Ale po kolacji z degustacją win , sprawdziło się powiedzenie : Polak, Węgier – dwa bratanki. Było mega wesoło i co ważne kulturalnie. Nawet nauczyliśmy Pana z akordeonem : góralu czy Ci nie żal…
Czyli wina polecasz?! 😀
I integrację? 😀
Oj tak. I spacer po winnicy…. my byliśmy na takiej wycieczce objazdowej ( niestety krotkiej). Marzy mi się jeszcze raz Budapeszt !
Lailo! Wiesz, że życzę Ci jak najlepiej i baaaardzooo cieszę się że zaczyna się układać w Twoim życiu ♥️♥️
Wiem Kochana! :****
I ja trzymam mocno kciuki za Twoje wyzwanie 🙂
Cieszę się ,Lailo,chocby z najmniejszych oznak stbilizacji…to takie uwalniające uczucie,bym powiedziała:)
Posyłam wspierające myśli w Twoją stronę,najlepszości dla Was -zdrowia dla Ciebie i Igi!
Dziękuję! 😘
Masz rację – stabilizacja to bardzo dobre uczucie.
Warto walczyć
zwłszcza jak w trakcie walczenia się człowiek uśmiecha:))
I to od ucha do ucha 😀
Bardzo się cieszę i bardzo wspieram💕I niech marzenia się spełniają!
I podpowiadam, że z Lublina ( spotkaliśmy fajne studentki) to już rzut beretem do Lwowa, a warto!
Mam w planach 🙂
Może po Budapeszcie 🙂
Cieszę się z Waszego powrotu na wspólną drogę. Jeśli jest szansa, to warto walczyć. 🙂
Zaglądać zaglądamy i zawsze czekamy na kolejny wpis 🙂
Wene mi gdzieś wcięło 😉 Ale pracuję i nad tym 🙂 :*
Cieszę się, że Wasze ścieżki,które się rozeszły zaczynają się łączyć we wspólną drogę. Trzymam mocno kciuki za powrót stabilizacji. A marzenia…są po to żeby je spełniać 😊
Zaglądają i tęsknią. Mam nadzieję, że to ze szczęścia czasu nie masz. Pozdrawiam 😍
Znów trza postawić do pionu??? Tęsknimy!!!