Jesteście z tych osób, które często roztrząsają podjęte decyzje? Analizujecie? Przeżywacie? Żałujecie? Wewnętrzny krytyk nie daje Wam spać? Ja raczej nie. Na palcach jednej ręki mogłabym wymienić decyzje, których żałuję. Większość z nich nawet nie była do końca zależna ode mnie, więc tym bardziej nie pozwalam im dochodzić do głosu i zaprzątać mojego spokoju.
Ale jest jedna rzecz, której w tej chwili żałuję potwornie!! To, że dałam sobie wmówić, że ta renta jest mi niezbędna i konieczna!
Nie mogę obwiniać tylko innych, bo to w końcu moja decyzja była katalizatorem dla wszystkich kolejnych, często podejmowanych bez właściwej wiedzy i wywołujących masę kolejnych problemów do rozwiązania. Nie zmienia to jednak faktu, że żałuję, że dałam się w to wplątać.
Przepisy ZUSu żyją własnym życiem. Ogólnie – państwowe instytucje szczycą się terminami realizacji zleceń, w czasie których człowiek 3 razy mógłby zejść z tego świata. Wszystko stanęło na głowie. Z pracą jeszcze większy burdel, co więcej, z każdym dniem ten burdel ma tendencję zwyżkową!
Dzisiaj zaniosłam to, co miałam, czyli papierek z komisji, który dostałam miesiąc temu. Okazał się wystarczający dla działu, który rzekomo ma decydować o moim być albo nie być w korpo. Do tego stopnia, że po południu wysłane zostało kolejne skierowanie do medycyny pracy.
Medycynę pracy mam załatwić jak najszybciej!
Chętnie! Ale sezon ogórkowy wywiał lekarzy orzeczników i z czterech placówek z którymi mamy kontrakt najbliższy dostępny termin to 12 lipca!
To jeszcze nie wszystko – bo orzecznik ponownie życzy sobie zaświadczenia od lekarza prowadzącego!
W ciągu godziny wykonałam kilkanaście telefonów – cudem złapałam moją panią doktor – wyjazd do Muszyny miał być jutro o 10, pani doktor przyjmie mnie o 10.10 – trudno, reszta musi poczekać. Zaklepałam termin w medycynie pracy na 12, choć po ciuchu liczę, że uda mi się może w jeszcze jednej placówce coś wskórać. W grę wchodzi tylko piątkowy termin, bo i tak muszę tu wrócić na komisję.
Opadłam z sił. Głowa mi pęka z nadmiaru emocji, zdenerwowania, niepewności i tzw „odechciejstwa”. Odkręcę łeb i zostawię w LU, bo coś czuję, że nawet w Muszynie będzie pracował na pełnych obrotach zamiast napawać się spokojem i widokami.
Niech ten cały cyrk się wreszcie skończy!
I pomyśleć, że chciałam tylko pracować wspierając Państwo moimi podatkami…:/
Dobrze to ujelas. To po prostu cyrk. Jakas masakra. Nie da sie juz odkrecic decyzji,ale niech to wszystko sie w koncu prostuje.
Lailus,mam nadzieje,ze chociaz troche odpoczniesz w Muszynie.
Martuś ja też! Choć dzisiaj głowę mam tak zaprzątniętą pracą, że ciężko mi ogarnąć pakowanie. Nie pomogło pomalowanie włosów i babskie zakupy 😛 Kicha totalna!!
Nic nie rozumiem, dopiero co dostarczylas wszystkie zaświadczenia, w tym medycynę pracy. Kiedy Polska wreszcie przestanie stać papierem i znaczkiem skarbowym????
Pozdrawiam z Gdyni z festiwalu
Witaj Piasku! Dobre Cię czytać! :*
Wiesz, myślę, że chodzi o to, że ZUS juz po terminie dostarczenia pierwszej zgody na pracę ustalił mój status niezdolnej do pracy. Teraz podejrzewam, że na skierowaniu pojawi się więcej czynników ryzyka niż ostatnio.
Ech, no przecież nic się nie zmieniło od momentu , kiedy dostałaś zaświadczenie od orzecznika medycyny pracy. Ono powinno być ważne. Tak, wiem że renta nabruździła, ale w pracy mogliby odpuścić, wykazać dobrą wolę, wiedząc, że to przez terminy komisji tak się wszystko zagmatwało. Ech….
Niech góry przyniosą radość i wytchnienie. My wyruszamy w poniedziałek, dziś bukowałam ostatnie noclegi 🙂
czyli razem będziemy w podróży 🙂
mogliby odpuścić. I tak by się stało gdybyśmy załatwiali to przez dyrektorkę, a nie kadry. Tam jest wyjątkowo dokładna i rozkochana w procedurach pani 😉
Dobrego wypoczynku dla Was! :*
I to dość blisko siebie, bo dwie noce mamy w Krynicy 😀
Dla Was również!
Serio będziesz w Krynicy?? To rzut beretem 🙂 Jak znajdziecie chwilę zajrzyjcie do Muszyny, jest spokojniej i naprawde pięknie 🙂
Udanego wyjazdu!
Kredy nic nie zaprząta Ci głowy.
I normalnie nie wiem jak można to ogarnąć te wszystkie zawiklane przepisy
A dziękuję! 🙂
Też nie wiem kto ogarnia te przepisy….za to znam takich co nie ogarniają 😀
Te przepisy u nas,to paranoja….Lailuś,nie mogłas przewidzieć że tak się to wszystko pokomplikuje…
Mimo tego życzę Ci udanego pobytu w Muszynie odpoczynku przede wszystkim psychicznego :*
Owocku nawet mi się nie śniło, że może wyniknąć z tego tyle komplikacji. Ale powoli wszystko się prostuje. Udało mi się załatwić zaświadczenie lekarskie, umówić się do mp i jadę 😊😊Cieszę się ogromnie!! Przyślę fotki jeśli chcesz 😄😄
Oczywiscie że chcę fotki😙ja teź za parę dni zmieniam wiesz co 😁
Wiem wiem! 😊😊Podekscytowana? 😊😊
Wtedy kiedy podejmujemy decycje myslimy ze jest dobra, wlasciwa a potem bywa roznie, no i niestety zawsze sa konsekwencje.
Gdyby tak mozna bylo cofnac czas, nie raz bym to zrobila, ale nic z tego, musi toczyc sie, nie zatrzymamy i nie zmienimy.
Czasami dobrze jest pomyslec, trudno, widocznie tak musi byc.
Nie martw sie, odpoczywaj.
Coś w tym jest, poza tym gdybyśmy nie myśleli że jest dobrą decyzją to byśmy pewnie nie wprowadzili jej w życie.
Przesyłam górskie buziaki! 😘
Lailuś udanego wyjazdu. Niech Twoja główka odpoczywa od absurdów biurokracyjnych. Mam nadzieję, że koronki zabrałaś. 😙
A jakże. Bez koronek się nie ruszam! 😄😄Uczę się od najlepszych 😄😄😘😘
Nie ogarniam, ale życzę aby się wszystko dobrze skończyło plus cudownych wakacji!
Dzięluję Lolcia! 😘😘
Lailo, jak wiemy po burzy zawsze jest slonce, wiec szybko Ci go zycze. Nie zaswieci juz, natentychmiast!!
Udanego wyjazdu, pieknych wrażen i duuzo odpoczynku. Relaksuj się!!!
Niech zaświeci, oczywsicie literki się pozjadaly:))))
Margo jak fajnie Cię widzieć! 😘😘
Dzięki, przyślę Ci trochę górskiego słońca 😄