W ciągu kilku ostatnich tygodni przetoczyły się nad naszą rodziną ciężkie , burzowe chmury. Nie było łatwo się posklejać do kupy. Czasem różowe okulary spadają z nosa i pękają na pół. Cóż. Życie. Nie zawsze jest kolorowo, idealnie, cukierkowo.
Przez lata trudnych doświadczeń nauczyłam się jednej ważnej zasady – zanim zawrócisz z wcześniej obranej drogi upewnij się, czy za chwilę nie będziesz żałować.
Łatwo teraz o odwrót. Mamy tyle możliwości, tyle dróg do wyboru. To, że ludzie się rozstają nikogo nie dziwi, co gorsze – nie dziwi też, że robią to bez najkrótszej choćby refleksji, wysiłku w naprawienie tego, co kiedyś było dla nich centrum wszechświata.
A czasem trzeba po prostu obić sobie tyłek, bez żadnych poduszek zmiękczających upadek, po to, by wyciągnąć właściwe wnioski, ruszyć z miejsca i zawalczyć o ważne dla nas rzeczy.
************
Miłość potrafi wyzwolić skrajnie różne emocje. Zwłaszcza kiedy jest silna. Jeśli mi na kimś nie zależy to nie interesuje się tym co i jak robi, nie interesują mnie jego wybory. Gdy kocham- jest zupełnie inaczej. Wtedy każde działanie może zaboleć z dużo większą siłą i wyzwolić uczucia znajdujące się na drugim końcu szali.
Ale najpiękniej jest wracać i przeważać tę szalę na stronę miłości…
W rodzinie siła.
W mojej. Tej, którą stworzyłam od podstaw nie mając żadnego dobrego przykładu.
Leżymy razem na łóżku, przytulamy się i choć czasem każde zajęte swoimi sprawami to jednak obok siebie, na wyciągnięcie ręki.
Nie lubię chorowania, ale infekcje mają jakiś swój urok, zamykając całą naszą trójkę w jednym łóżku. W odróżnieniu od wielu zabieganych dni, szkoły, pracy wreszcie możemy się sobą nacieszyć, porozmawiać, ustawić właściwe priorytety.
Lubię ten szczebiot Córy nad uchem i jej uśmiechnięte oczy kiedy ma obok nas dwoje. To właśnie w takich chwilach głęboko skrywane myśli, emocje, sekrety i plany wypływają na powierzchnię.
Tak sobie myślę, że to najlepsza rzecz, w jaką zainwestowałam. Zwraca się wielokrotnie. Od kiedy choruję cały czas korzystam z tego nadprogramowego procenta czasu, miłości i zaangażowania, które dałam innym.
Macie tak? Czy każdego dnia jesteście w stanie wygospodarować chociaż 30 minut tylko dla tych najbliższych?
też nie miałam dobrego przykładu…
mąż miał lepszy, choć też specyficzny tata odszedł wcześnie, za wcześnie
mam poczucie, ze stowrzyliśmy coś niezwyłego
ale…
mąż z ty lepszym przykłądem wniósł lepszy bagaż…..
A ja mam takie doświadczenie, że nawet Ci z lepszym przykładem nie koniecznie wnoszą lepszy bagaż.
Zdaję sobie sprawę, że mój jest ciężki, nawet dla mnie i co chwilę łapię się na błędach podobnych do tych, które popełniali moi rodzice. Ale chyba najważniejsza jest świadomość, że są?
Można się wtedy uszczypnąć i spróbować postąpić inaczej 🙂
pewnie bywa różnie
sama widze, ze popełniam podobne błędy..co moi rodzice
ciągle mam w sobie lęk, że nie do końca sprawdzam się jako rodzic
Też mam podobnie ale staram się ten lęk trochę wypierać, bo inaczej paraliżuje mnie w działaniu, a Iga to widzi doskonale. 🙂
Co do Ciebie- jestem pewna, że świetnie dajesz radę jako rodzic! 🙂
oj, bardzo daleko mi do ideału…
Rybeńka, bo ideały nie istnieją w człowieczej formie. Najważniejsze, że się starasz 🙂
Lalia,
piękną tworzycie rodzinę!
My się przytulamy z Pańciem :)))
U nas jest bardziej kostropato, taka ta nasza miłość, ale przynajmniej nudno nie jest 😉
Mam bardzo silne poczucie,że stworzyliśmy rodzinę, i wszyscy z niej czerpiemy siłę!
Przytulanie z Pańciem ma z pewnością inny wymiar 🙂 I tworzy się wtedy taka międzypokoleniowa więź 🙂
Twoja Rodzina wygląda na zgraną i bardzo podobają mi się relacje ,o których czasem piszesz 🙂
A Pańcio lubi się przytulać?
Moja Iga z dziadkami też mogłaby bez przerwy…, ale z jednymi…:/
Czasami ci z lepszym przykładem odpuszczają w swojej rodzinie. My mamy codziennie czas dla siebie, może dlatego, że jesteśmy tylko we dwoje mamy mniej zmartwień..ale i mniej radości. Odkąd pogodziliśmy się z faktem, że mamy tylko siebie nawzajem dbamy o naszą małą rodzinę jeszcze bardziej. Słuchamy muzyki, dyskutujemy o książkach, tańczymy, przytulamy się. Wokoło nas jest duża rodzina każdego z nas, chociaż moja mama, zabiegana kobieta na gospodarstwie, była szorstka..ale sprawiedliwa. Mamy kłótnie, kłopoty, róznice zdań, ale wimy, że jesteśmy dla siebie stworzeni i to jest podstawą. Miłego dnia:*
Złoty Piasku! Tylko brać z Was przykład! Nie wszyscy są w stanie przetrwać różne niedogodności po drodze! Wam się udało! We dwoje też z pewnością macie wiele radości zwłaszcza jeśli tak bardzo dbacie o ten związek! Piękna miłość! ❤
A jal sprawa nart? Wyjeżdżacie? Macie jakiś termin? I co ze zdjęciami Twoich/Waszych prac? ??
Wyjeżdżamy w piątek po pracach. Fotki z komórki mogą być?
A więc jednak! Ale fajnie!! Warunki chyba będziecie mieć niezłe 🙂
Fotki z komórki mogą być 🙂
Zauwazylam,ze nasze pokolenie i to mlodsze ma inne podejscie do rodziny,do malzenstwa. Teraz latwo jest powiedziec:rozstajemy sie! Ale czy o to w zyciu chodzi..? Moim zdaniem nie! Nie zawsze jest kolorowo,ale gdy sie kocha to warto powalczyc.
Kazdego dnia mam czas dla moich chlopakow:)Syn dorasta,ma juz swoj swiat,ale nie ma dnia bez chwilowej rozmowy,buziaka,a czasem ostrej wymiany zdan.
M.mam chwilami dosc,ale dobrze,ze tylko „chwilami”?
Idealem nie jestesmy ale kocham tych moich Wariatow i to najwazniejsze ?
Właśnie…łatwo odpuszczamy, prawda?
A przecież kiedyś wybraliśmy tego człowieka na swojego partnera z jakiegoś powodu. Często wiele zainwestowaliśmy w ten związek. Wiadomo, że wszystko ma swoje granice, ale nie rozumiem jak można odpuszczać od razu gdy zaczyna się kryzys, albo oczekiwać tylko , że to właśnie druga strona wszystko zmieni nie dając nic z siebie.
Dziefczynki…przeżyłam rehabilitację. Ledwo….
Zryczałam się jak bóbr. Boli jak cholera. Olga jest załamana…całą pracę, którą włożyłyśmy w ostatnich 8 turnusach szlag trafił, a przecież jeszcze nawet nie wróciłam do pracy, przez większość dnia odpoczywam 🙁
Zakres ruchu po lewej stronie mam niewielki, mięśnie ponapinane, kolejne zrosty. Znów trzeba je „rozrywać”.
Nie ogarniam…:/
Ale jak to? Efekty poprzedniej rehabilitacji w ogóle zniknęły??? Bardzo delikatnie Cię przytulam, nacierpialas się:(
Ojej!!! Lailo! :(((
Zniknęły….
Wystarczył miesiąc przerwy i jesteśmy w tym samym punkcie z którego startowaliśmy.
Niestety nakłada się na to wiele czynników:zachowawcza rehabilitacja, niedokrwienie w nodze i coś co jeszcze muszę zbadać, ale zwlekam.
DZiękuję! ?
🙁
Przykro mi Lailuś,
mocno przytulam:*
Laila, jest mi przykro ze tak wyszlo z ta rehabilitacja i ze cierpisz.
Myslalam ze troche przerwy nie zaszkodzi, przeciez chodzilas, nawet mialas dlugie spacery.
Te spacery bardzo doceniam, ale właśnie ze mną jest tak, że jednego dnia jest dobrze, a drugiego nie mogę się podnieść z łóżka. I nawet nie wiem z jakiego powodu :/
Ale rehabilitanci ostrzegali mnie, że takiej intensywnej rehabilitacji potrzeba około 2 lat.