Abraham Lincoln powiedział, że ludzie są tak szczęśliwi, jak sami zdecydują.
Trudno się z nim nie zgodzić.
Bycie nieszczęśliwym to jedna z łatwiejszych rzeczy jakie człowiek może sobie sam zafundować. Wystarczy powiedzieć nic mi nie wychodzi, mam w życiu same problemy, jest mi źle i jestem przekonana, że tak właśnie będzie.
Mam w swoim bliskim otoczeniu takich właśnie ludzi, którzy swoje nieszczęście wręcz pielęgnują i karmią codziennie porcją takich przekonań.
Tymczasem ….są zdrowi, mają wykształcone dzieci, świetnie radzące sobie w życiu i własny dom z ogródkiem. To jedna z pierwszych rzeczy, która rzuca się w oczy kiedy o nich myślę. Znalazłoby się ich o wiele więcej gdy tylko chcieć się zagłębić.
To mi zdarzyło się więcej nieszczęść!
Siedząc w poczekalni, takiego czy innego szpitala, przysłuchuje się właśnie takim rozmowom. Ludzie licytują się o to, które z nich ma więcej chorób, kogo bardziej boli, kto ile przeszedł operacji i ile tabletek musi łyknąć przy śniadaniu.
Zawsze mnie to bawiło, bo nie widziałam sensu w przechwalaniu się swoim słabym zdrowiem. Co innego gdybym miała mówić o tym, w jak dobrej formie jestem!
Szpitalny trend przeniósł się na codzienność i teraz coraz częściej słyszę targowanie się o ilość nieszczęść, które mi się w życiu zdarzyły.
Tylko po co?
Czy od wyliczania moich porażek zrobi mi się lepiej? Czy to nie jest trochę tak,że złe myśli przyciągają złe zdarzenia?
Czy jeśli powiem sobie i tak mi nie wyjdzie to łatwiej mi będzie osiągnąć cel?
Złe rzeczy zdarzają się. Będą zdarzać. Nie da się przez całe życie uniknąć doznania przykrości, rozczarowania, smutku, braku wiary we własne możliwości. Jeśli jednak pozwolimy takim emocjom, myślom zdominować nasze życie….to ono tak właśnie będzie wyglądać. Nic się w nim więcej nie wydarzy oprócz życiowego kaca ciągnącego się za nami na każdym kroku.
Moc pozytywnego myślenia!
Nie jest to antidotum na całe zło, ale świetnie działa jako środek znieczulający, uśmierzający ból i wzmacniający do dalszych działań.
Nasz mózg to centrum myślowych kłębków. To, jakie te kłębki będą, w dużej mierze zależy od nas. Możemy je mnożyć, splątywać, brudzić czarnymi scenariuszami, osobistymi porażkami i kłopotami, albo spróbować je rozplątać dodając im odrobinę jaśniejszych barw.
Skoro umiesz wyhodować w sobie przekonanie o tym, że jesteś największym nieszczęśnikiem na tym globie, bo….- wstaw to co Ci chodzi teraz po głowie- to może wykorzystaj tą samą energię, którą poświęcasz na pielęgnowanie tej myśli na inną, przyjemniejszą myśl. Choćby taką, że coś mi się w życiu udało. Nie uwierzę, jeśli Ktoś mi powie, że nic, nigdy mu nie wyszło, że choć w jednej rzeczy nie był dobry! To kwestia dokładniejszego przyjrzenia się swojej przeszłości.
Mózg jest jak komputer. Programowany przez długi czas na nieszczęście – będzie widział tylko to, co nam nie wyszło, reszta będzie niewidoczna.
Może nie masz umiejętności, żeby programować w C++, ale z powodzeniem możesz zaprogramować swoją głowę!
Warto przeczytać!
Kilka dni temu zabrałam się za przeczytanie książki Normana Peale’a – Moc pozytywnego myślenia. Jest to duchowny, który pisze o mocy modlitwy i wizualizacji w życiu człowieka. Nawiązuje do wielu przykładów osób, którym obie te rzeczy pomogły odmienić swój los.
Jeden z bohaterów książki powiedział: Mam zwyczaj być szczęśliwy!
To zdanie mocno wyryło się w mojej pamięci. Utożsamiam się z każdą literą.
Wiele rzeczy zadzieje się niezależnie ode mnie – zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie będą dobre, ale na wiele rzeczy będę miała wpływ i wybór tego, jak będzie wyglądać moje życie jest oczywisty….
…Mam zwyczaj być szczęśliwa!
************************************************
Z okazji zbliżających się Świąt życzę Wam zwyczaju bycia szczęśliwym.
Niech ten czas napełni Waszą głowę pozytywnymi wibracjami,
spokojem ducha, mądrością przy dokonywaniu wyborów.
Spokojnego czasu z Bliskimi!
Nowy post?
Pierfsza!
ależ Cię zaskoczyłam! 🙂
Jeszcze jak mocno!?
Nie wszystko zależy od nas
ale gdyby tak potrafić byc taką jak ty …:)
Zdecydowanie nie wszystko! 🙂
Ale na szczęście są też rzeczy, na które mamy wpływ i one realnie mogą zmieniać nasze życie! 🙂
Moja kochana mama podsunela mi 'Moc pozytywnego myslenia', kiedy bylam na studiach. Oczywiscie kto, bedac studentem, majac caly swiat u stop, potrzebuje tego typu lekture? 😉 Dla mnie byla to kolejna lektura po 'Inteligencji Emocjonalnej' (rowniez podsunietej przez mame), i mysle, ze warto ja przeczytac w kazdym wieku, zeby chociazby poznac inny sposob myslenia/przyswajania/postrzegania..
Mam tez kolezanke, ktora jest namietna wyznawczynia Abrahama Hicks'a (Law of Attraction). Ona robi to troche zbyt.. hmm.. namietnie ;), i mimo, ze calosc sily przyciagania mnie osobiscie nie przekonuje, to jednak mysle, ze prawie kazdy (gdyby chcial) moglby wylapac tam cos dla siebie. Ja rowniez. Moja kolezanka najczesciej powtarza "You create your reality", i w duzym stopniu sie z tym zgadzam. Nie w takim, ze jesli zwizualizuje sobie $1M, to ten milion do mnie przyjdzie, ale wlasnie w takim bardziej podstawowym/ogolnym sensie, ze jesli chcemy, aby nasze zycie bylo szczesliwe, musimy zaczac od siebie..
W Law of Attraction jednym z waznych, aczkolwiek trudnych, cwiczen, jest nauczenie sie wypowiadania sie bez uzywania slow negatywnych (slowa negatywne maja negatywna sile przyciagania). Fajnie jest zdac sobie sprawe z tego, jak czesto tych negatywnych slow na codzien uzywamy.. 😉
Fajnie piszesz, Laila. Znowu. 🙂
Zdrowych i szczesliwych Swiat dla calej Waszej rodzinki! :*)
Kasia
Dzięki Kasiu!
Inteligencję Emocjonalną pochłonęłam w jedną noc, tak mnie wciągnęła! Wiele się o sobie dowiedziałam i wracam do niej często!
Masz rację- jak pomyślę o milionie to sam raczej do mnie nie przyjdzie, ale przyjdzie siła, żebym miała możliwość do zdobycia go za jakiś czas 😉
Kas, masz fantastyczna Mame!!!
Super tekst, nastawił mnie bardzo pozytywnie. Mam tendencję do myślenie mało pozytywnie :] Pozdrawiam wszystkiego dobrego na Święta :]
Martyna z http://www.wpuszczonawmaliny.blogspot.com
Martyna, to teraz już koniecznie musisz się przeprogramować! 🙂
Tez kiedyś dostałam od Mamy książkę z afirmacjami, która odmieniła moje życie. Uważam, ze można zaprogramować wszystko, począwszy od zdrowia a skończywszy na fajnych relacjach ?
Już od kilku lat skłaniam się do tej teorii coraz bardziej- zwłaszcza, że w praktyce, przynajmniej mojej – sprawdza się rewelacyjnie! 🙂
znaczy się jesteś zdrowa i lecimy na maraton?
Repo, jeszcze chwila i możemy na maraton! ? cel, który sobie obrałam mocno mobilizuje mnie do działania, dlatego uważaj na to co mówidz, bo będziesz biegła ze mną te 42 kilometry ?
W samo sedno super tekst !
Dziękuję! 🙂
Z kolei moje życie odmieniła "Potęga podświadomości". Przeczytałam ją chyba z dziesięć razy, jak nie więcej. Wiele wskazówek z ksiażki zastosowałam i działają.
Ogólnie to interesuje się bardzo tematem prawa przyciągania i pozytynwnego myślenia też.
Jeśli ktoś z Was znałby jeszcze jakąś kaiążkę związaną z tymi zagadnieniami, proszę o kontakt.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl
Też czytałam Potęgę podświadomości! 🙂
Muszę przeszukać moją biblioteczkę, ale myślę, że znalazłoby się jeszcze parę pozycji, które mogłabym Ci polecić! 🙂
Agnieszka , a czytałaś może "Zjedz tę żabę"? Albo "4- godzinne ciało"? Ewentualnie "Siłę nawyku"?
Polecam! 🙂
Nie chcę sie kłócic przed Świętami, czytałam, bzdura kompletna.
Po co afirmować nieszczęście?
Moze po to, by usprawiedliwic samobójstwo.
To nie jest łatwe być nieszczęsliwym, każdy dzień jest walka o kolejny.
a cieszyć sie jak głupi do sera, dla zasady life is beautiful, nie warto.
Repo, nie zgadzam sie, a przynajmniej ja to rozumiem inaczej. Oczywiscie, ze nie mozemy sobie zaprogramowac zycia, w ktorym sa tylko szczesliwe przypadki. Ale mozemy jesli nas spotka cos zlego nie maltretowac sie tym tylko robic wszystko zeby bylo lepiej.
Wiesz jest takie powiedzenie, ze "nigdy nie ma tak dobrze, zeby nie moglo byc lepiej" ale ono ma tez ciag dalszy "nigdy nie jest tak zle zeby nie moglo byc gorzej".
Ja mysle, ze jak jest zle i czlowiek to zle ciagle rozpatruje w kategoriach nieszczescia czyli negatywnie to sam siebie doluje. A przeciez to samo mozna powiedziec unikajac negatywnych slow.
Wiem, wiem, myslisz teraz, ze to sie tylko tak latwo mowi.
Fakt, mowic jest zawsze latwo, troche trudniej wprowadzic to mowienie w czyn.
Jak zachorowalam to dlugo nie pisalam nic na blogu, nie dlatego, ze wstydzilam sie choroby, bo i jak mozna sie wstydzic, ze czlowiek jest chory. Ale dlatego, ze z jednej strony strasznie sie balam biadolenia i uzalania nade mna, a z drugiej jeszcze bardziej sie balam tego zupelnie nic nie znaczacego "bedzie dobrze".
Pewnie teraz myslisz, ze jak to? przeciez "bedzie dobrze" to bardzo pozytywne slowa.
Tak, niewatpliwie pozytywne, tylko nikt nie wie co one naprawde oznaczaja, "bedzie dobrze" doskonale rowniez pasuje do tych co umarli, im jest juz tylko dobrze.
A ja wiedzialam, ze choroba dotyczy mnie, to moja choroba i to ja mam do niej przemawiac. Jak juz wreszcie napisalam to prosilam tylko o usmiechy. Dostalam ich caly worek, az sie poplakalam ze szczescia, ze wszyscy komentatorzy sie do mojej prosby tak pozytywnie ustosunkowali.
A ja sama pracowalam nad tym, zeby o tym co czuje mowic tylko uzywajac pozytywnych slow. Tu niezastapionym partnerem i pomocnikiem byl Wspanialy, jak mi sie czasem wyrwalo cos negatywnego, bo akurat nie zapanowalam to prosil "teraz powiedz to samo jeszcze raz". Ja wiedzialam o co mu chodzi, wiec siedzialam i myslalam jak to moje chwilowe biadolenie ubrac w pozytywne slowa.
Da sie, naprawde sie da, tylko trzeba mocno tego chciec i cwiczyc.
I nie ma to nic wspolnego z cieszeniem sie jak glupi do sera. Owszem mialam chwile kiedy myslalam zupelnie realnie, ze to moze byc koniec. Ale zamiast biadolic, ze sie boje smierci mowilam sobie "mialas naprawde wspaniale zycie, wiec jesli to nawet koniec, to nie jest zle", a to juz brzmi pozytywnie. W koncu wszyscy kiedys musimy umrzec i trzeba sobie z tego zdawac sprawe, co nie znaczy, ze trzeba sie spieszyc.
Nie umiem mysleć pozytywnie, bo po co?
Będzie jak będzie i moje afirmacje nie zmienią rzeczywistości.
Oczywiscie mogę sobie powiedzieć: Tomek mnie nie kocha, a i tak jestem zajebista!, ale nie zmieni to faktu, że mnie nie kocha.
ja też nie przepadam za słowami będzie dobrze, bo niby skąd ktoś ma to wiedzieć?
Repo, Star wyczerpała wszystko to co chciałam Ci napisać. Nie mówią, że ludzie afirmują nieszczęścia- mówię, że za bardzo się na nich skupiają nie chcąc pójść dalej. To jest mimo wszystko łatwiejsze ( w pewnym momencie wpada się w taką rutynę złego życia) niż popracowanie i poćwiczenie tego pozytywnego nastawienia i poszukanie w swoim życiu dobra.
Gdybym zastosowała się do tego co mówisz, to w życiu nie byłabym w tym miejscu gdzie jestem teraz, a jak wiesz ( przynajmniej jakąś część, którą podzieliłam się na blogu) zdarzyło mi się sporo rzeczy, które mogły mnie złamać. Przefiltruj sobie chociażby historię z 4 ostatnich miesięcy : ciężka operacja, masywny zakrzep, który już do końca życia będzie mi towarzyszyła, udar, nowe guzki w piersiach ( jeszcze nie wiemy co to i jaka będzie ich dalsza historia), udary i niepełnosprawność mojego taty, wiszące nade mną zwolnienie z pracy i mogłabym jeszcze kilka dodatkowych wymienić, ale to nie jest dobre miejsce. Na dobrą sprawę przez całą dobę mogłabym myśleć tylko o tym. Ale po co mam się zadręczać? Zdarzyło się! Nie cofnę czasu. Na większość z tych rzeczy nie miałam wpływu, ale na to jak sobie z tym poradzę – MAM!
Star rozbroiłaś mnie tą interpretacją " Będzie dobrze"! 😀 Jakoś nigdy o tym w ten sposób nie pomyślałam, a rozbawiło mnie to bardzo! 😀
Repo, dopóki sobie nie odpowiesz na pytanie "po co?" faktycznie nie będzie miało to sensu! A po co się zadręczasz tym, że Tomek Cię nie kocha? Czy to coś zmieni?
Tak jak napisałam- samo myślenie nie załatwi za nas sprawy, ale z pewnością pomoże w podjęciu jakiegoś działania, które realnie może wpłynąć na nasze życie!
Repo, a moze to wlasnie dobrze, ze Tomek Cie nie kocha. Wiesz czasem z tych co kochaja wychodzi potem diabel wcielony i czlowiek zaluje ze sie w taki uklad ubral:))
Ja mam takie doswiadczenia na koncie. Mam tez kupla, ktory mowi, ze najszczesliwsze sa te malzenstwa, ktore nigdy nie doszly do skutku… bardzo to negatywne, ale tez czesto prawdziwe.
Star, ja juz wiem, ze to diabeł, bo mieszkałam z nim 7 lat…mimo to tęsknię:p
Staram się myśleć pozytywnie, ale czasem dopadają mnie takie czarne myśli… i wtedy z pozytywów nici.
Czarne myśli to standard. Nie ma w tym nic nienaturalnego 🙂 Każdego dopadają i trzeba dać im wybrzmieć..przez chwilę. A potem poszukać ich zamienników! 🙂
Niestety, ja też często myślę o tym co mi nie wyszło, a nie wspominam tego w czym jestem super. Trzeba zmienić myślenie, ale nie jest to takie łatwe. 🙂
Nie jest łatwe. Pracuję nad tym od lat i jeszcze lata świetlne przede mną! Ale już z tej perspektywy wiem, że warto! 🙂
W wielu dziedzinach zycia potrafie myslec pozytywnie i nie zadreczac sie myslami co bedzie gdy…Staram sie zyc chwila i cieszyc nia jakby jutra mialo nie byc,ale sa pewne sytuacje,ktore potrafia mnie totalnie wytracic z pozytywnego myslenia i widze czarny scenariusz(np czekajac na wynik hispatu,bedac z dzieckiem na Hematologii itp)
Martek, leku matki nie da sie w takiej sytuacji przekuc na zadne pozytywne myslenie. To jest ogromna sila emocji prosto z serca i bardzo daleko od rozumu:) Matka jest zawsze matka i zobaczysz bedziesz tak samo sie bala za nastepnych 20 czy 30 lat, to sie akurat nie zmienia.
Mam to samo! Jeśli sprawa dotyka Igi mam tysiące czarnych scenariuszy pod ręką! Czasem nawet kiedy leżę wieczorem wraca do mnie taki koszmar, który miałam po jej urodzeniu- że ktoś się do nas włamie, a moje dziecko stanie się zakładnikiem i nie będę mogła jej pomóc. Głupie! Surrealistyczne! Ale jestem matką i tu emocje buzują na niesamowitych obrotach.
Star masz racje.W przypadku dziecka emocje biora gore i nie da sie nad nimi zapanowac.Ten strach nie mija z wiekiem dziecka.Wiem,ze za 20-30 lat bedzie tak samo…
Lailus,Twoj koszmar wcale nie jest glupi.Rozumiem Twoje obawy,ktore czaja sie gdzies w glowie.
Buziaki dla Was :***
Korzystajac z okazji i mozliwosci napisania w tym fantastycznym miejscu zycze Wam wszystkim cudownych Swiat spedzonych z osobami,ktore kochacie i w taki sposob jaki lubicie.Niech ten czas sprawi Wam wiele radosci i da nadzieje na lepsze jutro?????????
:***
Laila Wesolych Swiat dla Ciebie i calej cudownej rodziny ♥♥♥
Dzięki Star!! 🙂
Nikt nie ma idealnego życia, każdy ma swoje problemy – można się fiksować na nich, albo na ich rozwiązaniach. Prosta zasada: szklanka może być zawsze w połowie pełna, albo w połowie pusta – to kwestia interpretacji. Ja wolę tę pierwszą wersję.
Albo : kto chce znajdzie sposób, kto nie chce znajdzie powód! ?
Matko kochana czy ja już pisałam jak bardzo lubię Twoje wpisy/przemyślenia?????!!!!!!!!!!!
Chcąc nie chcąc – właśnie to zrobiłaś! ?
Ciekawie napisalas, no i wlasnie tak pozytywnie. Poza tym dobrze jest byc sprowokowanym do takich przemyslen, ktore moga tylko poprawic samopoczucie. Dziekuje! 'Mam zwyczaj byc szczesliwa.' bardzo mi sie podoba, nie wiem czy az tak nazwalabym obecny moj stan duchowy, ale staram sie byc pozytywna, mam z natury pogodne wnetrze. Jestem tez z tych co ciesza sie po prostu dniem i na miare moich mozliwosci ze tak powiem zdrowotnych, urzadzam ten dzien tak zeby mnie cieszyl.
Przez długie lata echa DDA i nadmierny perfekcjonizm nie dawały mi cieszyć się życiem, nie urodziłam się optymistką z natury, co więcej nadal stąpam twardo po ziemi i w niektórych kwestiach uparcie widzę ciemne strony, ale nauczyłam się dopuszczać jasne scenariusze i robię to z coraz większą wprawą!
Ostatnio, całkoem serio pytałam lekarzy, bo taki nadal mam plan, czy w październiku mogę pokejechać powspinać się w górach! ?
Jeśli nie jesteś na bieżąco o wiedz, że na tym etapie samodzielnie poruszam się jedynie między jednym a drugim pomieszczeniem z odpoczynkiem na kanapie w międzyczasie ?
Ale wierzę, że wyjazd jest możliwy, najwyżej odrobinę go przesunę ?
Troche czytalam Cie wczesniej, wiem ze kochasz gory, koniecznie patrz optymistycznie, jestes mloda, masz rodzine, przyjaciol. Wierze ze pozytywne myslenie daje sile, ktora pomaga dbac o cialo, a do tak cudownego celu jak wspinaczka w gorach nawet zdrowy musi sie przygotowac.
Tak właśnie jest! To pozytywne myślenie pomaga mi przetrwać krytyczne momenty, mimo,że jak każdy mam swoje dni, kiedy lepiej do mnie nie podchodzić. Na szczęście wiem, że mijają 🙂
Lailuś,bardzo dobry post!!!:*
Niestety,ja nie jestem urodzoną optymistką bardzo szybko potrafię wyolbrzymić przykre zdarzenie i popaść w stan depresyjny…Parę ładnych lat temu miałam rzeczywiście poważny problem,chodziłam do psychoterapeuty,który mi uświadomił,ze rozdrapywanie na nowo pewnych spraw,odbiera mi energię.Nauczył,jak postępować w przypadku zaistnialej wtedy dość trudnej sytuacji…Pomogło….
Zauważyłam pewną rzecz….
Od tamtej pory,jakiekolwiek przykre sytuację mnie dotykają …potrafię sie podnieść…odzywają sie we mnie jakies sily do "walki"….
Czasem terapia to najlepsza rzecz w rozwiązaniu problemów! Sami nie mamy takiego dystansu do własnego życia, a spojrzenie innych może być bezcenne! ☺
Cieszę się, że masz siłę!! ??
zawsze mi sie wydaje,że nie mam….ale potrafie się bardzo zmobilizować….
ciekawe, że mozna sie nauczyć pozytywnego myslenia
dobrze, że ja chyba mam to w sobie po prostu
nie ufam takim poradnikom:p
Nie ufasz duchownym? ?
To nie jest typowy poradnik ☺ nie mam zwyczaju czytania takich ? to zbiór historii i doświadczeń.
Jeśli urodziłaś się pesymistą to raczej nie zmienisz się w wiecznego optymistę, ale możesz nauczyć się wychodzenia z opresji i jednak jakoś żyć zamiast być martwym za życia ☺
Dobrze, że z natury jesteś optymistką! ☺
myśle, że mozna się podeprzeć taką książką
ja niedawno pzreczytalam "Bóg nigdy nie mruga"
świetna rzecz, w stylu – zapal dzisiaj świece
nie osczędzaj ich, nie ścieraj z nich kurzy, tylko zapal właśnie dzisiaj
i to do mnie przemawia, alewierzę, że nie do każdego trafi
Nie czytałam, a zaciekawiłaś mnie! 🙂
Zdrowych i wesołych Świąt kochane Dziewczynki ?
??????
No to ja trochę tak w kontrze ( nie czytałam komentarzy to może ktoś ma podobne zdanie).
Choć czasem brzmią interesująco ja NIE czytam poradników jak żyć, jak być szczęśliwą etc… Dla mnie one nic nie wnoszą, nie wnoszą w moje życie! Bo to moje życie, moi bliscy, moje kłopoty, moje zmartwienia, moje zdrowie. Sama nauczyłam się z nimi radzić. Intuicyjnie. Pewnie wykorzystuje metody opisane w książkach, w końcu autorzy muszą skądś czerpać swą wiedzę. Ale! To raczej mój charakter, usposobienie doświadczenie.
Oooo Rybki komentarz widzę jak piszę i…mogę tylko dodać, że NIE wierzę, iż ktoś po przeczytaniu poradnika nagle staje się innym człowiekiem. Prędzej mam zaufanie to terapeutów- długiej terapii by takiego "nieszczęśliwca" wyprowadzić na prostą.
WSZYSTKIM RADOSNYCH I SZCZĘŚLIWYCH ŚWIĄT!
Roksanna, ale ja się z Tobą zgadzam!? też nie czytam takich poradników ☺ moja postawa to wynik mojej wieloletniej pracy nad sobą. Też nie wierzę, że po przeczytaniu poradnika rozwiąże wszystkie swoje problemy. Na tą książkę trafiłam kilka dni temu, nie jest to typowy poradnik, ale zbiór opowiadań, a przy okazji dowiedziałam się, że filozofia autora jest mi bliska ☺
Po ksiązkę można sięgnąć jak po przyjemną lekturę, nie ma tam gotowej recepty na życie, ale jest kilka pomysłów, które można wciągnąć do swojej codzienności ?
Dlatego napisałam chyba pod poprzednim postem w komentarzu, że brzmi interesująco. Bo jednak spisane czyjeś doświadczenia bardziej przemawiają do nas, bywają inspiracją.
Nie mam tej książki, Mam dawno już ją komuś pożyczyła i nie odzyskała. Nawet nie pamiętam oryginalnego tytułu, ale to był zbiór opowiadań ludzi którzy pokonali raka- bardzo pozytywny. Ja ją przeczytałam jako nastoletnia dziewczynka. Nie wiem czy bardziej postawa Mam czy ta książka ugruntowały mnie, że Mam będzie zdrowa! Takie książki powodują też, że człowiek zaczyna rozumieć innych. Bo życie nie jest schematem.
Moja koleżanka kiedyś podarowała mi "Sekret" -przeczytałam bo jak już mam to czytam. Nie powiem, ale mnie wymęczyła…Nigdy do niej nie wróciłam.
Tak właśnie napisałaś ☺
Gdzieś tam wyżej wspomniałam, że na własne doświadczenia trudniej nam spojrzeć z dystansu, ale gdy patrzymy na innych to mamy jakiś obraz sytuacji, choć czasem zniekształcony.
Sekret – nie czytałam, rozumiem, że nie polecasz ?
dla się na pewno nie. Ale znam osoby, które są tą pozycją zachwyceni, więc…
Laliuś Tobie i wszystkim czytaczom,spokojnych,pogodnych Świąt,spełnienia marzeń,rodzinnej atmosfery,oby smutki nas omijały w te szczególne dni a takze w przyszłosci
:*
taki cytacik z ponizeszego utworu
Easter Here Again
A Time For The Blind To See
Easter
Surely Now Can All Of Your Hearts Be Free
https://www.youtube.com/watch?v=jd0nSN90Hgk
Dziękuję Owocku! ?
Pozytywne myślenie przyciąga pozytywne wydarzenia. Nie ma co rozpamiętywać złych wydarzeń. Trzeba się podnieść, otrzepać i iść dalej z uśmiechem na ustach i podniesionym czołem 🙂
Też tak to odczuwam. Pozytywni ludzie, pozytywne mysli przyciągają podobne zdarzenia i osoby! 🙂
Historia magistra vitae
A propos rozpamiętywania
Historia nauczycielką życia- zgadza się! Wyciągam wniosek i idę dalej. W tym powiedzeniu nie ma ani grama przekazu, że życie polega na rozpamiętywaniu historii, a zwłaszcza złych rzeczy.
Ty mnie Kasiu pytasz po co myśleć pozytywnie, a ja Ciebie: po co myśleć o nieszczęściu? Oprócz frustracji nic z tego nie mam 😉
ja mam
piekne wspomnienia
nauczkę, ze nie wolno ufać/
poza tym fakt, ze jestem raczej zdrowa, mam zdrowe dzieci i mieszkania naprawdę nic nie obchodzi mojej depresji
Też mam piękne wspomnienia i do nich wracam, też wyciągnęłam lekcję z kilku zdarzeń, ale nie rozpaczam teraz i nie wyrzucam sobie np że nie poszłam na medycynę, a było to przez długi czas moim marzeniem i do tej pory czasem coś zakuje, że tego nie zrobiłam. To jednak nie powód do umartwiania się przez całe życie.
Teraz to Twojej depresji faktycznie nie obchodzi, ale ta depresja z czegoś się wzięła….
Targowanie się ilością nieszczęść faktycznie w niczym nie pomaga, ale pozytywne myślenie też potrafi być przytłaczające i strasznie trudne…
Że jest trudne – zgodzę się. Nie mogę tylko ogarnąć przytłoczenia 🙂 Ale chętnie poznam Twój punkt widzenia! 🙂
Poruszasz bardzo podobną tematykę do mojej 🙂 Świetny wpis obrazujący, że w pewnym stopniu szczęście zależy od nas samych.
"Zmień woje myślenie, a zmienisz swoje życie" 🙂
badzlepszymkazdegodnia 🙂
A mówiłam!? 😉
Zgadza się!:)
😉
Zapisuję tytuł książki! 🙂 Z chęcią przeczytamy!
Owocnej lektury 🙂
Ciekawy wpis. Interesuję się tematyką z zakresu rozwoju osobistego i poczytuję jakieś książki w tym temacie. Moją ulubioną jest "zmień myślenie, a zmienisz swoje życie" Briana Tracy'ego. 🙂 Czy pozytywne myślenie działa przyciągająco? Nie wiem, ale jak długo napędza cię do działania nikt nie powinien mieć nic przeciwko. 🙂
Książkę oczywiście czytałam. Lubię filozofię Tracy'ego. Jeśli możesz coś jeszcze podrzucić z fajnej literatury- daj znać 🙂
a ja nie lubię i nie cenię
Tracy był obowiązkową pozycja w czaie pracy przedstawiciela medycznego, połknęliśmy wszystkie jego żaby i nadal nic.
zmian myslenia moze spowodować sztuczne oderwanie od rzeczywistości i tyle, chory an raka oczywiście moze codziennie dziękować z chroboę, bo dzie ki niej cieszy się promieniami slońca…..co nie znaczy, że natychmiast nie zamieniłby tego na zdrowie. taka ideologia to jedynie dobrej miny do złej gry, jak ktoś lubi, to proszę.
Tak Kasiu, z przyjemnością oddałabym swoją chorobę, ale nie mogę. Bo to rzecz nie zależna ode mnie. Cała reszta już tak. Jak sobie z tym poradzę, jak wykorzystam resztę życia jest w moich rękach. I mogę umrzeć za życia lub… żyć! I nie ma to związku z robieniem dobrej miny do złej gry. To raczej umiejętność radzenia sobie z problemami.
Każdy z nas ma wybór. Ty masz swoją filozofię i ok- jeśli Ci z tym dobrze to na siłę nie mam zamiaru Cię przekonywać, że może być lepiej. A ja mam swoją, chętnie podyskutuję, ale póki co żaden z Twoich argumentów nie przekonał mnie nawet o milimetr, żebym zmieniła swoje przekonania .
Twoj mnie też nie.
Natomiast mam wrażenie, nie obraź się, że strasznie w ostatnich postach wychodzi z Ciebie korporacyjny trener.
Może dlatego tego nie lubię, ze tego typu przesłań musiałam słuchać przez 18 lat.
Dlatego nie chcę Cię do niczego przekonywać. Stworzyłam sobie miejsce, w którym mogę pisać o swoich przekonaniach ? i dyskutować, bo kazdy ma prawo do swojego zdania. Nie mam monopolu na jedyną słuszną rację ☺ mówię tylko
to co sprawdziło się w moim przypadku, jeśli kogoś to zainspiruje -to super, jeśli nie, to szanuję to.
A tematyką rozwoju i samym radzeniem sobie z różnymi przeciwnościami zajęłam się dużo wcześniej niż trenerstwem ?
aż dziwne, jak ludzie potrafili zyć przez wieki nie czytając książek o rozwoju osobistym;p
Oczywiście, ze u siebie piszesz co chcesz. Ja tylko delikatnie wyraziłam opinię, ze wolałam Twoje bardziej zyciowe posty. Moze przez te związki z lekarzami uwielbiam czytać o chorobach;)
Musiałam się od nich na chwilę uwolnić, ale napiszę jakąś relację specjalnie dla Ciebie! ??
I wieku temu żyli bez ksiażek o rozwoju, a za ileś lat będą zastanawiali się jak my żyliśmy bez ich wynalazków! ??
I dla mnie 🙂 Choć zastrzegam, żeby to były już stare dzieje, bo żadnych nowych chorób nie życzymy sobie!
Ja trochę rozumiem Repo, choć nie zgadzam się, w jednym: nigdy nie dziękowałam za nic skorupiakowi i nigdy nie podziękuję! Kochałam swój pęd, potrafiłam się zatrzymać, choć za rzadko niż powinnam. i szczerze mówiąc trochę jestem zaskoczona tym jak ludzie mówią, że zmienili swoje życie "dzięki", zamiast "przez"…A to nie to samo! A ja po pierwszym nie zmieniłam nic! Cycki tylko ;P Po drugim ciut zwolniłam, bo mniej już mogłam, no i świadomość wznowy zrobiła swoje. No a już po wznowie, życie jest inne z powodu kiepskiej fizyczności… Nigdy nie napiszę, że jestem wdzięczna skorupiakowi, ale wiele razy pisałam, że jestem szczęściarą. Bo jestem- wygrałam wojnę, pokonywałam bitwy, a nie każdemu się udaje.
Napisałam, ze rozumiem Repo, bo dla mnie też troszkę brzmi to jak…trener- trening. Ale rozumiem Cię, bo tym jesteś, to Cię pociąga. I poznałam już Cię przez Twoje literki, więc wiem jak zdrowo do tego podchodzisz, a przede wszystkim wiesz o czym piszesz.
Mam koleżankę ( tę od książki), która sfiksowała na tym wszystkim ( rodzina się rozpadła)- na szczęście ja już potrafię być wobec niej asertywna. Jednak mam awersje do takich treningów i im podobnych 😉 I uważam, że nie każdy się do tego nadaje. Jedni tego potrzebują i dobrze im to robi, drudzy wręcz przeciwnie- ja należę do tych drugich. Myślę, że to też z tego powodu nigdy nie należałam do klubu Amazonek…Wygrałam wojnę i wróciłam do normalnego życia.
Ale jedno jest pewne- należy się uśmiechać do siebie i jak najczęściej myśleć pozytywnie. Nie zawsze w jakimś temacie można, bo rzeczywistość bywa okrutna by nadać jej jakiś sens, ale…zawsze można zająć myśli czymś innym. Ja tak robię. Wypycham te złe, one oczywiście wyłażą, ale już oswojone, mniej bolesne, wiem że niektóre nie znikną, tak jak choroba nie zniknęła, ale to nie znaczy, że myślę o niej codziennie intensywnie- szkoda mi czasu na to! Nawet jeśli w kółko piszę na temat, ale to taki szczególny etap tego mojego 18-go życia ze skorupiakiem w tle.
Jestem realistką, więc tym bardziej trudniej mi wrzeszczeć hurrra! Choć przecież nie unikam banałów i zawsze będę powtarzać, że walczyć o SIĘ bez względu na przyczynę zawsze trzeba, i już.
Chyba się rozpisałam i już nawet nie wiem czy na temat ;p
Buziaki świąteczne!
Roksanna lubię jak się rozpisujesz ?
Tak naprawdę obie stosujemy w życiu tę sama filozofię. Czytam Cię regularnie i jakbyś zapisywała moje myśli z głowy, może po prostu robisz to lepiej, tak, że nie brzmi to jak trening ?. Ty piszesz jak sobie z tym poradziłaś, a ja o tym….jak sobie z tym poradziłam plus odniesienie (ewentualnie) do literatury, w której ktoś opisał to konkretniej ?
nie da się całkowicie wyeliminować zawodowego zboczenia, mam tak samo słuchając muzyki ?
Ale moim celem tu nie jest trenować ludzi. Pokazuję kontrast -da się korzystać z życia mimo różnych przeciwności. W priorytecie jest rodzina i przyjeciele, od których czerpię energię, potem drobne rzeczy, które sprawiają mi przyjemność, a na końcu dopiero różne teorie książkowe, które wybieram i testuję w życiu.
Jak już pisałam -nie mam monopolu na prawdę, szanuję, że ktoś chce żyć inaczej, a jeśli innych zainspiruje moja postawa czy polecana literatura to świetnie ?
Relacja od onkologa już niebawem ?
Dobrego dnia!
Lecę na śniadanie! ?
:))
Masz rację :*
Tez mam zwyczaj być szczęśliwą, nigdy nie pocieszałam się tym że inni mają gorzej.
Bo nie ma tym nic pocieszającego. W Twoim życiu chodzi przecież.,.. o Twoje życie 🙂 To co mają, lub nie mają inni nie powinno mieć dla nas aż takiego znaczenia. 🙂
Dokładnie tak 🙂
Pozytywne myślenie ma ogromny wpływ na nasze życie. Ludzie pozytywni są nie tylko dobrze odbierani, ale też przez swoje podejście udaje im się osiągać więcej.
Gdzieś o tym czytałam! Poza tym fajnie jest porozmawiać z pozytywną osobą, ma w sobie coś co przyciąga innych ☺
Twoj post daje duzo do myslenia 🙂
🙂
A ja bardzo lubię Twoje posty dotyczące…że tak powiem "psychologii sukcesu":)Czuje się Twój profesjonalizm. Bardzo mi są bliskie te klimaty,przeczytałam mnóstwo książek na ten temat.Co do pozytywnego myślenia – jestem przekonana,ze umysł ludzki posiada niezwykle możliwości,że można odnaleźć szczęście nawet po bardzo trudnych przeżyciach.Można się "przeprogramować",osiągnąć wewnętrzną harmonię.Ale jednak istnieja granice,ktorych,wydaje mi się,pokonać nie sposób.Wiem,ze czasem ludzi dotykają takie traumy,ze wszystkie te wspaniale porady wydają się nie tylko banalne,ale wręcz szkodliwe.Chciałam powiedzieć,że nie na wszystko w życiu mamy jednak wpływ,że można wpaść w pułapkę pozytywnego myślenia.Czasem też ludzie na fali "mody" na pozytywne myślenie, wpadają w tzw.myślenie życzeniowe,zakładając zawsze najbardziej optymistyczną wersje wydarzeń.A to, niestety, tak nie działa.Jestem natomiast głęboko przekonana,że bardzo ważna jest w życiu wiara w siebie.Warto mierzyć wysoko,sięgać po wielkie cele,nawet jeśli wydawałyby się nieosiągalne.Ludzie czasem sami sobie stawiają przeszkody,mowia:na tę uczelnię się nie dostanę,bo jestem za słaby,tej pracy nie zdobędę,bo mam zbyt małe kwalifikacje..itp.itd.Podobno 90% ograniczeń tkwi w naszych głowach.
Pozdrawiam świątecznie – Ciebie Lailo i Twoch czytelników.
Ewa ?
Wszystko co robimy w życiu wymaga nieco rozumu…łącznie z pozytywnym myśleniem, bo tak jak napisałaś, bardzo łatwo wpada sie w myślenie życzeniowe!
Na szczęście jest sporo obszarów , które od nas zależą i wtedy warto zadbać o ich jakość i mierzyć wysoko! ☺
Dobrego dnia!! ☺
Wszystko juz zostalo powiedziane! 😛
To komu sauatki a komu rumianku?
Zywca z koszyka?
A tak powaznie to ja NIC nie chce.No,moze tylko kawke?
Milego dnia:***
Ja poproszem wodę z cytrynom, mięte i nie wiem co tam jeszcze na trawienie!! ??
Jak tam Dziefczynki? Dajecie radę???
Ja daje bo się nie przejadalam wczoraj a dzisiaj jeszcze nic nie zjadlam ?
Leże w lozeczku ale zaraz wstaje przygotować śniadanie
Siedzenie przy stole jest strasznie męczące ?
Ja mam totalny mix w zoladku,a jeszcze czeka nas obiad u tesciow…I jak im odmowic? ☺
Ja właśnie zjadlam sniadanko ??
Nie mam chyba tyle miejsca w żołądku co kiedyś bo kiedyś mogłam duuuuzo więcej ?
I tez ide na obiad do teściowej ?
Ja teściów od wczoraj objadam! Na szczęście żołądek mi się skurczył i nie miałam okazji przejeść się! ?
Martek, pifko jusz na pewno daaawno wypite. No chyba ze ktos ma charakter jak Mela i pionty rok nosi do swienconki tego samego zyfca. :PP
Ja dzisiaj nic nie jem. Problem mam tylko taki ze dopiero mi siem ser na swiontecznom paschem zrobil i tak sie waham, robic tem paschem (bo u nas juz po swientach) czy nie. 😛
Lola!! ?????
Tekst z Melą w roli głównej rozłożył mnie na łopatki!!!???
A pasche rób i przyślij mi, mój M. zje każdą ilość!!!?
Mam nadzieje, ze lubi tez ser plesniowy. 😛
Pleśniowej paschy pewnie jeszcze nie jadł!!! ?? ale lubi potestować nowe smaki ?
o!
Przypomnialo mi sie jak robilismy eksperyment na bilogii w podstawowce i kazdy mial hodowac plesn w innych warunkach. Moja miala byc w ciemnosci wiec zanioslam do piwnicy i tam myszy ekperyment zjadly. Reszta klasy zapomniala i uratowal nas jeden kolega ktory mial mnustow niezjdzonych sniadan. Podzielilismy sie tymi kanapkami, a potem pani od biologii analoziwala, ze tutaj wyraznie widac, ze ten chleb lezal na parapecie, mial dostep swiatla itp. w przeciwienstwie do tego ktory nie mial. :PPP
Widać, że znała skę na swoim fachu!!!??
Lola!??
Lubię powiedzenie, że w zależności od tego, czy myślisz, że Ci się uda lub nie uda – tak będzie. A ze swoich – nie masz pecha, masz siebie. Lubię chandrę, ale taką chwilowa, jesienną, refleksyjną, pozwalającą mi się oczyścić z nadmiaru emocji. Pielęgnowania nieszczęść, a wręcz wyszukiwania ich – już nie. Wiesz, są tacy ludzi, którzy na każde rozwiązanie znajdą problem;)
Znam nawet takich dla których stan, w którym nie mogą znaleźć żadnego problemu…to już jest problem! 😉
O tak! Ludzie uwielbiają licytować się na to, komu jest gorzej. Szkoda, że taką postawą zarażają też innych, co jest po prostu chore.
Pozytywne myślenie nawet jeśli nie przyciąga szczęścia, to przynajmniej ubarwia życie.
Też jestem tego zdania! 🙂
Nie wszedzie tak jest. Mam wrażenie że te licytacje nieszczęśc i narezkanie to nasza narodowa specjalność… poza Polską juz tak się tego nie czuje.
Też tak to czuję – jako naszą narodową specjalizację!
Cały czas pracuję nad tym zwyczajem 🙂 staram się nie zadawać z negatywnymi ludźmi
u mnie przyniosło to efekt! Tobie życzę tego samego 🙂
Pozytywne myślenie jest bardzo ważne w życiu każdego czlowieka. Wiem sama po sobie, że jak pomyślę uda mi się, zrobie to! to tak będzie. A jak z góry wychodzę z założenia że to nie ma sensu, po co mi to to nie przykładm do takiej rzeczy 100 % swoich możliwości i zazwyczaj wychodzi klapa. Więc wszyscy głowa go góry pierś do przodu i być sami dla siebie optymistyczni w myśleniu
Brawo Agnieszka! Własnie o to mi chodzi! Negatywne myślenie odbiera nam od razu połowę energii na dane zadanie. Kiedy myślę, że mi się uda bardziej się angażuje, a to przynosi efekt! 🙂
Dużo zależy od Na si naszego nastawianie. Zdarzają się gorsze chwile, ale to jak sobie z nimi poradzimy to jednak nasza sprawa.
Dokładnie tak jest, Każdy ma prawo do słabszych dni. Najważniejsze to umieć się po nich podnieść. 🙂
Z tym ostatnio mam olbrzymi problem – by myślec pozytywnie. Być może to przez nadmiar stresu i ogólne rozdrażnienie, ale zdarza mi się widzieć wszystko w czarnych barwach 😀
W stu procentach zgadzam się z podejściem, że mózg można zaprogramować. Automatycznie wychwytuje zagrożenie, karmi się nieszczęściem, ale jest neuroplastyczny. Wchłaniając dobre chwile, afirmując je, małymi kroczkami otwieramy się na dostrzeganie szczęścia.Nie czytałam „Mocy pozytywnego myślenia”, ale z pewnością jest spójna z neuoropsychologią. Jak będziesz miała okazję, przeczytać „Szczęśliwy mózg”. Ja poszukam „Mocy pozytywnego myślenia”.
Czytałam „Szczęśliwy mózg” 🙂 Z ostatnio odkrytych nowości jeszcze polecam „Mózg i serce- magiczny duet” 🙂
Ja sama kiedyś zapętliłam się w takim kole nieszczęśliwości i wbrew pozorom wcale. Je jest tak prosto się z niego wydostać. Trzeba włożyć w to niezwykle dużo wysiłku i przede wszystkim zauważyć problem…
Mam podobne doświadczenia, Trzeba dużo wysiłku, ale zdecydowanie warto 🙂