Są takie tematy, gdzie zachowanie dystansu jest bardzo trudne.
Codziennie w pracy przerabiam z ludźmi ich życiowe dylematy. Czasem większe, czasem mniejsze. Nie mnie to oceniać.Dla niektórych odebranie setnego telefonu od Klienta w dniu dzisiejszym będzie ponad jego siły, inni zmagają się z depresją i nie mają z kim porozmawiać.
Rozmawiamy…
To klucz do wszystkiego, to dotarcie do najmroczniejszych zakamarków swojej duszy, zrozumienie swoich reakcji, zachowań, szukanie rozwiązań.
Staram się trzymać dystans, nie ulegać emocjom, nie przenosić cudzych dylematów na siebie. Etyka pracy i profesjonalizm tego właśnie ode mnie wymaga.
Niestety jestem tylko człowiekem i czasem przejmuje czyjeś emocje, odbieram osobiście czyjeś decyzje, nie mogę zrozumieć, oceniam w swojej głowie.
Od jakiegoś czasu nie daje mi spokoju myśl o kolejnym dziecku. Dawno temu zakopałam nadzieję i moje macierzyńskie plany. Ale temat wraca jak bumereng. Nie da się całkowicie wyprzeć swoich pragnień, zrezygnować z marzeń, zpomnieć.
A wokół mnie same przyszłe mamy. Te szczęśliwe…i te zupełnie zrezygnowane (?)…
Bo zdecydowały się na dziecko…z rozsądku (!)(?)
Z rozsądku? Naprawdę?
Tak się wogóle da? Tak bez żadnych uczuć, emocji?
Licząc, że chcenie i miłość przyjdzie z czasem?
Nie rozumiem.
Nie ogarniam.
Trudno mi się z tym pogodzić.
To smutne – być dzieckiem z rozsądku…nie wyczekiwanym…nie kochanym.
U wielu ,na szczęście, to się zmienia i Szkrab staje się potem oczkiem w głowie takich rodziców. Inni zastosują zimny chów…z rozsądku.
Wracam z tych rozmów totalnie wypompowana, rozbita, zła i smutna. Poziom emocji sięga zenitu, totalnie odpływam. M. coś mówi, a ja nie mogę sie wyrwać z tego mojego prywatnego mroku.
Trudno mi zachować równowagę między wsparciem przyszłej Mamy, nie ocenianiem jej, a własnymi pragnieniami.
Bo jak to jest, że ja chcę, mimo strachu…i wygląda na to, że nie mogę…
A inni poprostu to mają..i nie są w stanie docenić.
Z rozsądku….
Cóż…taki los.
Spróbuję dzisiaj zachować dystans, okażę wsparcie, spróbuję wskazać jasne strony,nie będę oceniać, pozwolę na strach…
Porozmawiam….
A potem znów na jakiś czas odpłynę z własnymi myślami, ze swoim smutkiem, tęsknotą…
Bo nie umiem przejść wobec tego obojętnie.
Mam w dupie profesjonalizm!
Miej w dupie profesjonalizm
Nie mozna byc profesjonalista gdy do glosu dochodza emocje. To siedzi w nas,gleboko.Nie mozna komus doradzac,gdy nasze wnetrze krzyczy NIE,nie zgadzam sie.
Ja tez nie pojmuje tych chlodnych kalkulacji i dzieci z rozsadku.Przeciez to nie zabawka,ktora kupuje bo mam taki kaprys…to nie przedmiot,ktory jest bo tak wypada…
Pamietam ten okres,kiedy obudzil sie we mnie instynkt macierzynski,to wielkie pragnienie zeby zostac Mama,ta fala uczuc gdy na tescie pojawily sie dwie kreski.Ja jeszcze nie bedac w ciazy juz kochalam dziecko,ktorego tak pragnelam…
Teraz czesto slysze komentarze:dlaczego macie jedno?Przydalo by sie drugie?
I co,mamy sie zdecydowac z rozsadku?Bo inni tego chca,oczekuja tego od nas?…
Z calego serca zycze Ci aby te ukryte pragnienia sie spelnily.
A moze u mnie tez jeszcze kiedys pojawi sie to niesamowite uczucie.Nie wykluczam tego:)
:**
W tym wypadku rozsądek, bez uczuć nie jest dobrym doradcą.
A to uczucie…nie ma piękniejszego!:**
Ja już nawet nie komentuję pytań "Dlaczego macie tylko jedno?" albo stwierdzen że "teraz młodzi to tacy wygodni, jedno dziecko tylko mają"
Nawet w pracy podczas rozmowy o tym że coraz mniej dzieci w szkołach, koleżanki które maja dwoje lub troje dzieci skomentują że one "swoje zrobiły"
Eh, bez słów
Mel :*
ech..ja to jestem mamą z kompletnego przypadku ( tak, da się w naszych czasach, jak się jest beztroskim jak ja ) i to z przypadku zwielokrotnionego. W pierwszej ciąży w wieku nastu lat stosowałam długo metodę wyparcia czyli na pewno tonie ciąża tylko okresu nie mam. I żal mi teraz mojej pierworodnej, bo kompletnie nie miałam dla niej czasu: studia, życie towarzyskie itp. Wiem, że to niesprawiedliwe, że u mnie raz i strzał w 10 a tyle par rozpaczliwie próbuje. Ale nie mam zamiaru się wybielać przed Wami bo po co ? Trochę to dziwne, że mam 4 dzieci a tak naprawdę świadomą, kochającą matką zostałam w ostatniej ciąży sporo po 30, może dopiero wtedy dorosłam ? Jednego mi żal, że nikt poza mną nigdy nie cieszył się z perspektywy bycia rodzicem.To musi być piękne uczucie, kiedy przezywa się razem. Nie można mieć wszystkiego, dane mi było wielokrotne macierzyństwo więc nie dane mi było męskie wsparcie emocjonalne.
Życzę wszystkim planującym sukcesu !
Tak, można zostać rodzicem z przypadku, też znam takich. To jednak sytuacja, którą bardziej jestem w stanie zrozumieć niż zimną kalkulację. To trochę jak napisała Marta, pójscie dla sklepu, wybór produktu, bo inni tego oczekują, albo tak wypada. A reszta jakoś będzie.
Szkoda tylko,że zapomina się o tym, że w grę wchodzi czyjeś życie i uczucia. W tym wypadku niewinnego dziecka.
Cieszę się, że znalazłaś radość w macierzyństwie! Facet, który tego nie docenił ma czego żałować!
Mój M.też na początku nie pałał entuzjazmem. Smutna była ta moja radość. Na szczęście teraz jest fajnym Tutkiem 🙂
no mój tutek ma w genach wielką miłość do dzieci, jak znienacka zaszła 3 raz w ciążę to on się bardziej ucieszył niż ja – a bardzo bałam się jego reakcji
bardzo pragnęłam drugiego dziecka musiałam walczyć o nie z mooim organizmem
więc rozumiem Twoje pragnienie brdzo mocno
zastanowiłąm się czy znam takich rodziców z mojego pokolenia któzy naprawdę nie powinni miec dzieci,, ale chyba nie, w każdym razie nie znam blisko siebie
To może i ja powalczę z organizmem ….i głową? 🙂
A ja takich znam :/
Z bardzo bliska…
to musi byc naprawde straszne
Odbija się czkawką przez całe życie :/
Bardzo Cię rozumiem :*
:**
Bardzo doceniam! 🙂
A ja nie mialam niestety instynktu macierzynskiego ale moj maz bardzo mnie namawial. W wieku 36 lat urodzilam córkę, ktora natychmiast pokochalam do szaleństwa. Ale nie da sie ukryć, ze byla poczęta "z rozsądku" ?.No bo później moze będę chciala a juz za późno. Takie rozsadkowe podejście tez bylo obarczone stresem u ciaglym myśleniem: a co jeśli nie pokocham ?
W toku naszych dzisiejszych dyskusji doszłyśmy, że często pod rozsądkiem kryje się coś jeszcze, może nie do końca uświadomione.
Jakieś "chcę" tylko wynikające z różnych pobudek. Od zaspokojenia potrzeb innych po chęć bycia kochanym bezinteresowanie i różne inne egoistyczne powody. Może właśnie te pobudki determinują przyszłość?
Domyślam się, że się bałaś, że nie pokochasz. Cudownie, że tak się nie stało:)
A mąż pewnie wspierał 🙂
Zdecydowały się z rozsądku, ale teraz – kiedy dzieci są już na świecie – nadal nic do nich nie czują (nic więcej niż tylko obiekt "rozsądku")??
Niestety mam przykład takich ludzo w swoim otoczeniu. Ciągle liczę, że za jakiś czas to się zmieni.
Nie dziwię ci się. Też byłoby mi ciężko zachować profesjonalizm szczególnie w takiej sytuacji…